Stało się. Takie przypadki już się zdażały, ale to chyba pierwszy na taką skalę. Wojna w cyberświecie przestała być już tylko grą:

W piątek Gruzja rozpoczęła operację "przywracania konstytucyjnego porządku" w Osetii Południowej. Rosja odpowiedziała na to atakiem. Konflikt zbrojny zintensyfikował działania hackerów po obu stronach frontu.

Do pierwszych ataków typu DDoS doszło w nocy z 19 na 20 lipca - ich ofiarą padła oficjalna strona internetowa prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwili. Nikt nie miał wątpliwości, że za atakiem stoją Rosjanie. Zespół analityków z firmy Arbor Networks poinformował, że jedna z wysłanych wiadomości zawierała komunikat "win+love+in+Russia". Z kolei grupa Shadow Server wykryła, że oprogramowanie kontrolujące botnet było ściśle powiązane z rosyjskimi sieciami komputerów zombie - za serwisem Hacking.pl podaje INTERIA.

Od czasu rozpoczęcia działań wojennych rosyjscy hackerzy zablokowali wiele gruzińskich stron internetowych, zarówno rządowych, jak i komercyjnych - donosi serwis Heise Online. Unieruchomione zostały m.in. witryny Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Obrony. Warto w tym miejscu odnotować, że ze względu na problemy z działaniem strony www.mfa.gov.ge Kancelaria Prezydenta RP podjęła decyzję o udostępnieniu strony www.president.pl w celu umieszczenia na niej informacji o wydarzeniach w Gruzji.

Jak wynika z wpisów na blogu Russian Business Network, pod kontrolą osławionej sieci hackerów znalazło się kilka ważnych serwerów, takich jak AS8342 RTCOMM (Rosja), AS12389 ROSTELECOM (Rosja) oraz AS9121 TTNet Autonomous System Turk Telekom (Turcja). Na terenie Gruzji natomiast przestały być dostępne wszystkie strony z końcówką .ru - podała w sobotę rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti, której strona także podlegała zwielokrotnionym atakom.